niedziela, 31 sierpnia 2014

RÓŻYCZKA I PŁATKI OWSIANE


      
 
 

      Powakacjowaliśmy i zachorowaliśmy . Wróciliśmy z nad morza i u Marcelka temperatura. Myślę sobie trzydniówka, innych objawów nie widać to przejdzie. Na trzeci dzień owszem 36,6 stopni, ale co to na buzi jakby potówki. Pewnie się przegrzał . Taki upał i dziecku dokucza.
     Humory lepsze pojechaliśmy na krótką przejażdżkę rowerem. Wieczorem szybka kąpiel i Marcel tuli się do podusi-zasypia. Spokojnie śpi całą noc. Mama rano zadowolona bo również wyspana. Mogę jechać do pracy. A tu niespodzianka telefon dzwoni i co słyszę? Marcel jest cały w krostach- diagnoza -RÓŻYCZKA.
       Nie panikujemy bo różyczki się nie leczy tylko łagodzi objawy. Więc podajemy Viburcol, dużo witaminy c i calcium. Wieczorem kąpiel w płatkach owsianych. Tak to nie pomyłka ugotowałam płatki owsiane i wlałam do wanny. Ile było przy tym radości i zabawy. A najważniejszy efekt rano wysypka pięknie wybladła. Następnego dnia powtórka i na trzeci dzień nie było prawie śladu.          

      Przy okazji kąpiele w płatkach owsianych polecam dla wszystkich z problemami skórnymi. Osobiście codziennie myję płatkami twarz pięknie nawilżają  i nie podrażniają.Wystarczy zalać ciepłą wodą i odczekać kilka minut, następnie wymasować twarz i wytrzeć nawilżonym płatkiem kosmetycznym. Drugim sposobem jest też kąpiel w krochmalu. Są to sposoby naszych Babć, które musiały sobie radzić bo nie było często dostępu do leków ani kosmetyków.

     
                                                                          


                                                TERAZ CIEKAWOSTKA:
      
     W przypadku ciężkiego przechodzenia różyczki stosuje się spalanie i zamawianie róży.




Róża to jest tak. Albo jest jako, krostka, która wyrzuci, różową z białym łebkiem i to sie zaogni albo nawet u nas też uważali, że to róża jeżeli zęby, po prostu dziąsło było czerwone, cały policzek zapuchnięty, czerwony. To wtedy ludzie mówili, że to jest róża, sie wdała. I właśnie przychodzili spalać tę róże. Róże sie spalało przed zachodem, słonka albo przed wschodem. I spalało sie ją trzy razy, dopiero wtedy pomagało.

Chora siadała na krześle. Ta kobieta, która tą różę zamawiała, robiła dziewięć gałek ze lnu. Kładła je na stole czerwoną chustką przykrywała twarz lub to miejsce, jeżeli ktoś miał na ręce czy gdzieś tą krostke, to przykrywała czerwoną chustką. I wtedy brała gromnice zapaloną i stawiała przy tej chorej i mówiła:

Różo, różyczko, zanim sianko zajdzie uciekaj za, góry, za lasy zgiń, przepadnij na zawsze.
I wtedy podpalała po jednej gałce nad tym chorym miejscem. Kiedy ona [gałka .] się paliła nad tą kobietą wzięła ręką na opak i dmuchała ją w górę. I te dziewięć gałek spaliła nad tym. I jak te gałki szły w górę, to znaczy, że pomagało. I to przez trzy dni kolejne się robiło. Trzy razy przed wschodem czy przed zachodem słonka.